Monday, April 26, 2010

NO DUCK THINKING

Część z Was pewnie się domyśla, o czym będzie tym razem. Ta część, która zna mnie osobiście. Mieliśmy, wśród znajomych właśnie, swój sposób na żałobę, chwilami bardziej, częściej mniej wyszukany, ale nie było w tym zamierzonego braku szacunku dla zmarłych, uzasadnionego, czy nie. Tak czy inaczej, nie chciałem tutaj się w tej sprawie uzewnętrzniać wtedy i nie miałem zamiaru robić tego nigdy w przyszłości, ale dzisiaj... Dzisiaj nastąpiło coś, czego się bałem, czego myślałem unikniemy.

Żałoba narodowa się skończyła, a naród wrócił do normy. Gówno znów leje się strumieniami, ale to normalne, to my, tu wszędzie jest Polska. Żeby nie dać się sprowokować ludziom pokroju tego, co to z nim rozmawiać wcale nie warto, wystarczy nie oglądać telewizji publicznej i poprzestać na nagłówkach w artykułach internetowych, które często mówią wszystko, a powodują tylko chwilowy skok ciśnienia. Jedyną rzeczą, która mogłaby mnie na nowo wprawić w stan głębokiego zaniepokojenia losami Waszymi też politycznego, byłaby hipotetyczna sytuacja, kiedy to...

Dzisiaj już nie hipotetyczna. Kaczyński startuje w wyborach. Nie będę się domyślał co temu człowiekowi chodzi po głowie, nie będę też tego oceniał. Ale dla mnie i mam nadzieję, że i dla Was ta decyzja tego człowieka oznacza tylko jedno - choćbym był na kacu gigancie w innym kraju, innym stanie świadomości i bez kończyn, zagłosuję.
Zagłosuję na tego z kilku ledwie kandydatów, który będzie miał największe szanse wygranej z Kaczyńskim.

Śmierć prawie setki ludzi nie zmienia faktu, że Lech Kaczyński był prezydentem jednej partii i jak ta partia, nawet jeśli chciał dobrze, to nie potrafił zbyt wielu rzeczy dobrze zrobić, pomijając brak klasy i obycia. A teraz może być tylko gorzej, kot pierwszą damą i facet bez konta bankowego prezydentem? Wiem, że po kilku wpisach tutaj z przeszłości, nie zaglądają na tego bloga ludzie o odmiennych niż moje pewnie poglądy i obrażam może Waszą inteligencję pisząc to, ale pamiętajmy o tym jakim był prezydentem Lech Kaczyński i miejmy przed sobą żenujący obraz jego brata. Nawet nie jako prezydenta, ale człowieka, nawet w tej sytuacji.

Nie róbmy tego sobie, nie dajmy mu wygrać. Jeśli znacie ludzi,
których jeszcze można zmobilizować, do roboty!
Pamiętacie wybory sprzed trzech lat? Bo ja tak i jestem dumny z tego co widziałem wtedy głosując w Londynie, przejazdem. Tym razem do zobaczenia w Goleniowie w czerwcu.

I jeśli jednak znajdzie się ktoś gotów mi zarzucać panikarstwo i głosowanie przeciwko PiS za wszelką cenę, nawet kosztem wyboru miernot... Proszę bardzo, pełna zgoda. Mi Komorowski musi wystarczyć i wystarczy.

Kocham Was, tylko dzisiaj wszystkich, w tym feralnym dniu. Pozdrawiam, Dominik Bułka. Człowiek, który nie dostał Fryderyka.

4 comments:

  1. W zupełności się z Tobą zgadzam. Klon na prezydenckim stanowisku nie będzie wróżył nic dobrego. Niby człowiek uczy się na błędach, ale najczęściej pakuje się kilka razy w to samo gówno z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Zmierzam do tego, że brat nie nauczy się na błędach brata, a ludzie ponownie zagłosują tak, a nie inaczej z logicznych lub mnie pobudek...może z poczucia żalu. Ja zagłosuję tak jak ostatnio...nie na PIS.

    ReplyDelete
  2. kotek, bułkę to Ci z mózgu zrobili. Przeczytaj sobie to: http://bezdekretu.blogspot.com/2010/05/pytania-do-kandydata-komorowskiego-cz1.html
    ale obawiam się że Wam to już nic nie pomoże. Pozdrów michnika.

    ReplyDelete
  3. kiedy tylko spotkam, pozdrowię, kiciu

    ReplyDelete