Thursday, October 15, 2009

RHINOCEROS SOUND

Pogoda zamknęła mi okna i włączyła grzejnik, wędzę się w dymie. I nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie to, że ma słodkawy posmak kataru. Mniej już się na dniach zastanawiam nad wyborami zawodowymi Erica Bany, a bardziej nad swoimi, wszelkimi. Wylądowałem na pewnej uczelni jako asystent... Niebo zwaliło się tym i owym na głowy. Dobre samopoczucie przed pierwszymi zajęciami wynikające z obejrzenia jakże motywującego 'Californication' poszło w cholerę po kontakcie z molochem, w którym przyszło mi statystować... Jak w szpitalu wzrokowo. Reszta jak reszta.

Do sprzedaży trafił nowy numer 'Existence', do którego popełniłem dwie ilustracje. Jedna póki co niżej, druga następnym razem może, bo nie mam czasu szukać płyty z nią.
J***ć PZPN i tego typu rzeczy. O tym wszyscy wiedzą ile muszą. A o tym, że wyrabia mi się nowy klasyk w głowie nie wie nikt prawie jeszcze. Nie mogę powoli żyć bez SNL. Jeśli chcesz mieć moją dozgonną wdzięczność skombinuj mi wszystkie odcinki na DVD, jak nie to nie.



Dostałem dużo Jazzu od doktora jednego, ale na ten sztormowy nadmorski klimat to będzie lepsze może, równie dobre na pewno. Chyba powinienem jednak rozdzielić to zdanie.



A czy o coś chodzi z tym tytułem? O nic. Jesienna gra słów, psia mać!

No comments:

Post a Comment