Thursday, September 10, 2009

GOLEM

Leży na mnie pies, na kolanach. Tak się nie da pracować, ale nie chcę go budzić, a tych kilka minut zanim przyjdzie moja matka i zerwie się ten podstarzały szczeniak ze mnie, nic nie zmieni. I tak obecna nasiadówa u moich rodziców jest w miarę produktywna. Dorobili się niezłej kawy, więc jest dobrze. Przyjechałem tu w jednym celu, ale czy mi wyjdzie dowiem się jutro, taki powrót na stare śmieci w filmowym stylu trochę.

Użalania się nad brakiem czasu dla mojego internetowego ekshibicjonizmu w postaci tego tutaj Wam oszczędzę. Taki tylko update: prace nad okładką pewnego zespołu dobiegają końca, z mojej strony w sumie już koniec. Nie wiem czy już mogę napisać dla kogo z Marcinem S. tę okładkę popełniamy, ale zapraszam na koncert 8mego października do Hormona... No trudno, można się zmusić. Jak to z biegiem czasu ulubiony lokal staje się dla człowieka miejscem trefnym. Och, życie... the humanity. Czyli jak tłumaczą dla polskich wersji sitcomów: 'ludzkość'.

I coś tam, coś tam, jak będę miał coś sensownego w końcu to napiszę znowu.

Eat this:

acha... zapomniałem czemu 'golem'. Pies sam gdzieś poszedł.

No comments:

Post a Comment